Jak poinformował w środę PAP Grzegorz Długi (Kukiz'15) komisja etyki zwróciła uwagę posłance PiS, w związku z jej marcową wypowiedzią na temat uczestniczek pikiet z okazji Dnia Kobiet - "Uznano, że ta wypowiedź nie była fortunna i postanowiono zwrócić pani poseł uwagę".
W wywiadzie z 8 marca 2017 dla Fronda.pl, Krystyna Pawłowicz pytana, co sądzi o akcji "Wiedźmy w Warszawie", organizowanej z okazji Dnia Kobiet, powiedziała:
- Niestety, te panie "wiedźmy" nie mają nic do powiedzenia. Cokolwiek powiedzą, to natychmiast można wykazać po prostu ich głupotę i infantylizm. "Wiedźmy" urządzają happeningi i wygłupy, bo na nic innego ich intelektualnie nie stać.
O ukaranie posłanki PiS wnosił klub PO.
Krystyna Pawłowicz oceniła w środowej rozmowie z PAP, że komisja etyki prowadzi nagonkę na posłów Prawa i Sprawiedliwości.
- Ta komisja jest całkowicie zbędna przy komisji regulaminowej i spraw poselskich, bo oni badają naruszenie ustawy (o wykonywaniu mandatu posła i senatora - PAP) i to rozumiem. Mnie nic nie łączy z tymi paniami z komisji etyki, a one będą mnie ciągle tropiły, instruowały za moje wystąpienia wyrażające moje przekonania polityczne? - pytała posłanka PiS.
- Mam kompletnie w nosie, co robi ta komisja, tym się nie przejmuję - dodała Pawłowicz. Zapowiedziała, że będzie składać kolejne odwołania od kar nakładanych na nią przez komisję etyki.
Poinformowała jednocześnie, że we wtorek złożyła odwołanie od poprzedniej uchwały komisji etyki, która 7 czerwca zwróciła jej uwagę za zachowanie w stosunku do Kingi Gajewskiej-Płochockiej z PO. Posłanka Platformy zarzuciła Pawłowicz, że 16 grudnia ub. roku użyła na sali plenarnej wobec niej przemocy.
- Podczas zamieszania wokół mównicy sejmowej stałam 20 minut w jednym miejscu, pani Pawłowicz rozmawiała z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim, po czym odwróciła się i mnie przepchnęła - relacjonowała wówczas Gajewska-Płochocka.
PAP