Premier Mateusz Morawiecki składa pierwszą wizytę w Berlinie. Niemcy liczą na nowe otwarcie w relacjach z Polską. Szef rządu postara się zostawić po sobie dobre wrażenie.
Przed wizytą polskiego premiera w Niemczech nie brakowało przyjaznych gestów płynących z Berlina w stronę Warszawy. Kanclerz Angela Merkel poświęciła relacjom polsko-niemieckim cały cotygodniowy podcast, w którym podkreśliła, że to Niemcy są odpowiedzialni za to, co wydarzyło się podczas Holocaustu. Wcześniej w podobnym tonie wypowiadał się minister spraw zagranicznych Sigmar Gabriel. Dużo miejsca relacjom z Polską poświęcono też w nowej umowie koalicyjnej przyszłego niemieckiego rządu. Zaznaczono w niej, że niemiecko-polskie partnerstwo ma szczególne znaczenie.
Niemcy szukają partnera
- Niemcy wyciągają do Polski dłoń, bo mają duże zapotrzebowanie na partnerstwo z Polską na przykład w polityce europejskiej – mówi politolog z Fundacji Nauka i Polityka (SWP) Kai-Olaf Lang. Jego zdaniem Berlin potrzebuje partnera do uzupełnienia tandemu z Francją, aby wspólnie stawić czoła wyzwaniom, przed jakimi stoi Unia Europejska. Problem w tym, że Polska nie wydaje się szczególnie zainteresowana odgrywaniem aktywnej roli w polityce europejskiej. Warszawa w ostatnim czasie raczej izolowała się na arenie międzynarodowej.
– Rekonstrukcja polskiego rządu, zmiana retoryki i sygnały gotowości do dialogu z Komisją Europejską budzą jednak nowe oczekiwania i pozwalają mieć nadzieję na zmianę. Niedawna wizyta ministra Czaputowicza w Niemczech i dzisiejsza wizyta premiera Morawieckiego świadczą zaś o tym, że Warszawa szuka kontaktu z Berlinem – ocenia Lang.
Nie brakuje trudnych tematów
Z horyzontu nie zniknęły jednak drażliwe tematy obciążające wzajemne relacje.
Premier Mateusz Morawiecki zapewne poruszy w Berlinie sprawę budowy gazociągu Nord Stream 2, który – jak mówił w wywiadzie dla Die Welt – jest niepotrzebny i szkodliwy.
Polski premier i niemiecka kanclerz prawdopodobnie będą rozmawiać też o problemie migracji, ale trudno tutaj spodziewać się przełomu.
Morawiecki, który właśnie wrócił z podróży do Libanu, będzie pewnie przekonywać, że Polska pomaga uchodźcom na Bliskim Wschodzie. Merkel, że Europejczycy powinni bardziej solidarnie brać na siebie ciężar kryzysu migracyjnego.
Zdaniem Kaia-Olafa Langa ani Merkel, ani Morawiecki nie będą jednak stawiać żadnej z drażliwych spraw na ostrzu noża.
- Myślę, że obie strony mają interes w tym, żeby ta wizyta przyczyniła się do zbliżenia i umocnienia wzajemnych relacji – powiedział.
Nie zaostrzać sporu
Podobnego zdania jest politolog z Fundacji Genshagen Stephen Bastos, który ocenia, że wzajemne stosunki osiągnęły dość niski poziom, a ryzyko konfliktu pozostaje wysokie, ale żadna ze stron nie chce teraz eskalować konfliktu.
– Widać, że nowy polski rząd zrozumiał, że raczej sobie nie pomaga, ciągle prowokując i dolewając oliwy do ognia. Morawiecki i Czaputowicz starają się naprawić szkody, które wyrządzono – powiedział.
Nawet jeśli premier Morawiecki i minister Czaputowicz starają się nieco wygładzić nadszarpnięty wizerunek Polski w Niemczech, to plany te krzyżują działania innych polityków PiS. Szerokim echem odbija się właśnie w niemieckich mediach inicjatywa marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego, który – w związku z niedawną nowelizacją ustawy o IPN - wezwał Polaków mieszkających za granicą do zgłaszania polskim ambasadom i konsulatom „przejawów antypolonizmu, krzywdzących sformułowań i opinii” na temat Polski w czasie drugiej wojny światowej. Niemieckie media, które podobne apele jednoznacznie kojarzą z erdoganowską Turcją, zareagowały bardzo sceptycznie.
Podczas wizyty w Berlinie z pewnością nie zostanie pominięta jedna z najtrudniejszych obecnie spraw, czyli uruchomienie przez Komisje Europejską procedury przeciwko Polsce z art. 7. Dotychczasowe wypowiedzi Morawieckiego pozwalają jednak przypuszczać, jaką linię obrony przyjmie. Polski premier będzie przekonywał, że reforma wymiaru sądownictwa w Polsce jest konieczna i wcale nie oznacza końca praworządności w kraju.
Co z reperacjami?
Wywołany przez Jarosława Kaczyńskiego temat reparacji wojennych wydaje się gorącym kartoflem, którego Morawiecki nie może tak po prostu wyrzucić. Przekonał się o tym minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz, który przed styczniową wizytą w Berlinie wyraził w rozmowie z niemieckimi dziennikarzami nadzieję, że reparacje nie będą obciążeniem dla relacji Warszawy i Berlina. Jak donosiły media w Polsce, minister podpadł tą wypowiedzią prezesowi Kaczyńskiemu. Co zrobi Morawiecki? Zapewne będzie lawirował. Tak jak we wczorajszym wywiadzie dla "Die Welt", w którym mówił, że sprawą zajmuje się grupa robocza.
Po rozmowach z kanclerz Angelą Merkel premier Matuesz Morawiecki wygłosi w Fundacji Koerbera wykład na temat przyszłości Europy. Czy polski premier zaproponuje wizję Europy, która zainteresowałaby partnerów w największych krajach Unii? Czy raczej będzie to tylko przemówienie hamujące zapędy największych euroentuzjastów?
Stephen Bastos mówi, że relacjom polsko-niemieckim przydałby się taki wspólny temat przewodni. – Obecnie stosunkom tym brakuje jasnego kompasu, jasnego planu, który pozwalałby się orientować – powiedział.