Szukaj w serwisie

×
3 stycznia 2017

Na emigracji „Polak Polakowi wilkiem”. Prawda czy Fałsz?

„Jak Ci Polak nie zaszkodził, to już Ci pomógł” czy „Boże chroń mnie od Polaków. Z resztą poradzę sobie sam” to tylko dwa z popularniejszych powiedzeń na temat związków Polaków na emigracji. Bo podobno na emigracji najgorzej trafić na Polaka. A już Polak na stanowisku kierowniczym może zniszczyć życie. Takie informacje pojawiają się i to nie rzadko na wielu forach internetowych.

W poszukiwaniu lepszego jutra wyjeżdżamy od lat. Dajemy się poznać od tej dobrej strony, jako solidni i chętni do pracy, ale sąsiednie kraje wytykają nam też nasze słabości. Ponoć nie wylewamy za kołnierz, mamy lepkie ręce, jesteśmy podejrzliwi, skąpi i zamknięci w sobie. Krążące o nas negatywne opinie można wytłumaczyć niechlubnymi incydentami i zrzucić na karb różnic kulturowych. Gorzej jednak, że nieprzychylnie o Polakach wypowiadają się także rodacy.

Zazdrośni

Krzysiek i Grzegorz  pojechali do Londynu do kolegi ze szkoły średniej, który przebywał na emigracji od kilku lat. Umówili się, że do czasu znalezienia zatrudnienia i zaklimatyzowania się w nowym miejscu, będą mogli u niego pomieszkiwać. Za czynsz nie musieli płacić do czasu, aż zaczną zarabiać. Poszukiwanie pracy zaczęli niemal od zaraz i na efekty nie trzeba było długo czekać. Znaleźli zatrudnienie w firmie budowlanej. Pech chciał, że ich zarobki znacznie przewyższały zarobki kolegi. – Wszystko się zaczęło, kiedy dowiedział się, jaką mamy stawkę godzinową. Zaraz obliczył, ile wyciągniemy na miesiąc i wpadł w furię. Kazał nam wyskakiwać z pieniędzy i zapłacić za pobyt w jego mieszkaniu, choć pomieszkiwaliśmy tam nieco ponad tydzień. Zażyczył sobie taką kwotę, że musieliśmy dzwonić do rodziców i prosić o pożyczkę, bo nawet tygodniówki nie zdążyliśmy jeszcze zarobić. Kazał nam się pakować i wyprowadzać – opowiada Krzysiek. – Mało tego, na drugi dzień udał się do naszego pracodawcy i powiedział mu, żeby zrezygnował ze współpracy z nami, bo jesteśmy nieodpowiedzialni, nadużywamy alkohol i kradniemy. Udało nam się jakoś przekonać pracodawcę, żeby dał nam szansę. Straciliśmy kasę, nerwy, a przede wszystkim kolegę. Emigracja wyciąga z ludzi to, co najgorsze – twierdzi Grzegorz.

Nieuczciwi

Nieprzyjemne spotkanie z rodakiem na emigracji miał pan Wojciech. Do Niemiec wyjechał jeszcze w latach 90. Tam założył rodzinę i prowadzi własną firmę budowlaną. Od zawsze starał się pomagać Polakom. – Jak poszukuję pracownika, to w pierwszej kolejności rozglądam się za rodakiem. Wiem, jak trudne są początki. Sam przez to przechodziłem, więc staram się wyciągać rękę do swoich. Tak było i tym razem. Popytałem tu i tam, i okazało się, że jest mężczyzna, który niedawno przyjechał z Polski i poszukuje zajęcia. Umówiłem się z nim na spotkanie. Doświadczenie jakieś miał, więc kazałem mu przyjść na dzień próbny. Nazajutrz przyjechałem na budowę, nowy pracownik już czekał. Rozłożyliśmy razem sprzęt. Ja pojechałem do sklepu po materiał, a pracownik został i przygotowywał miejsce pracy. Zeszło mi góra dwie godziny. Wróciłem na budowę, a tam ani nowego pracownika, ani mojego sprzętu – wspomina.

Jak w dźungli

O tej nienajlepszej stronie rodaków boleśnie przekonała się też publicystka Aleksandra Łojek, która od kilku lat mieszka w Belfaście. – Również padłam ofiarą rodaków. Polska organizacja, która mnie zatrudniała przez cztery lata, przez ostatnie dwa nie płaciła za mnie podatków ani ubezpieczenia. Dowiedziałam się o tym, gdy byłam w ciąży. Moje doświadczenie jest w tym względzie bardzo traumatyczne. Wciąż piszę listy do urzędu podatkowego, usiłując odkręcić nakładane na mnie kary – mówi. Jej zdaniem, to emigracja, przez swą specyfikę, wyciąga z ludzi to, co najgorsze. – Ludzie zaczynają tu od nowa, często od czegoś uciekają i wydaje im się, że mogą rozpocząć nowe życie, choć robią stare błędy. Pojawiają się na emigracji kryminaliści, drobni złodziejaszkowie, ludzie znikąd, ludzie z małych miejscowości i bywa, że im odbija, gdy zaczynają zarabiać i coś znaczyć. Niektórzy odnoszą sukcesy, jakich nigdy nie odnieśliby w Polsce, bo w kraju musieliby się czymś wykazać. Tutaj nie. Dochodzi do nadużyć, wykorzystywania innych – uważa. Na emigracji, jak twierdzi, łatwiej też zniknąć, a to daje poczucie bezkarności. – Zarząd organizacji, która mnie oszukała, po prostu przestał odpowiadać na moje wiadomości. A są w nim policjant, psycholog, prawniczka. Zniknęli. Ci ludzie w Polsce nic nie osiągnęli, nic nie znaczyli, tutaj im odbiło – dodaje.

Boże chroń od Polaków

Przed rodakami na emigracji Polacy ostrzegają się na forach internetowych. „Jak Ci Polak nie zaszkodził, to już Ci pomógł” czy „Boże chroń mnie od Polaków. Z resztą poradzę sobie sam”. Z doświadczeń emigrantów wynika, że jesteśmy zawistni, zazdrośni, niechętni do pomocy, a jeśli komuś wiedzie się lepiej niż nam, potrafimy zniszczyć mu życie. Podobnie działamy, kiedy uda nam się awansować na stanowiska kierownicze. – Na emigracji panuje zawiść i zazdrość. Widać to zwłaszcza, jak pracuje się z Polakami na co dzień. Pomocy można oczekiwać od obcych, nie swoich. Polak wbije nóż w plecy rodakowi, który ma lepsze auto, lepsze stanowisko czy lepiej mieszka – mówi Magdalena, która od 10 lat przebywa na emigracji w Irlandii.

Jak w kraju

Niestety, te negatywne cechy mają odzwierciedlenie w badaniach. Zazdrość, zawiść i nieufność, to, zdaniem profesora Janusza Czaplińskiego, autora publikowanych każdego roku raportów „Diagnoza Społeczna”, cechy, które od lat silnie nas charakteryzują. Zdaniem prof. Czaplińskiego, ciągle żyjemy w kulturze zawiści i nieufności i nie wyruszyliśmy jeszcze w drogę ku społeczeństwu obywatelskiemu. Emigracja, jak widać, tylko te cechy uwydatnia. – Zachowania i postawy Polaków, którzy wyjechali  za granicę tak mocno nie różnią się od zachowań i postaw, które prezentowali w kraju. Należy podkreślić, że Polonia nie jest społecznością jednorodną i obejmuje kilka generacji emigrantów ze zróżnicowanym poziomem wykształcenia, doświadczenia zawodowego i znajomości języka obcego. Stąd wydaje mi się, że nie warto nadmiernie generalizować i przypisywać wszystkim Polakom na emigracji skłonności do negatywnego nastawienia do rodaków. Na obczyźnie dość często ulegają wzmocnieniu pewne wartości, przekonania, zachowania i poglądy. Jeżeli ktoś czuje się niepewnie w nowym kraju, ma problemy ze znalezieniem lub utrzymaniem pracy, mało zarabia, to często też jest nieufny w stosunku do obcych i negatywnie nastawiony do tych, którym powodzi się lepiej. Ma większą skłonność do plotkowania i obgadywania innych – uważa Violetta Wróblewska, psycholog biznesu.

Jak się trafi

O tym, że nie można generalizować, świadczą też badania organizacji OECD przeprowadzone w 2011 roku. Okazuje się, że pod względem zachowań prospołecznych, wcale nie wypadamy najgorzej. Zdolnych do niesienia pomocy innym jest 33 proc. Polaków. Znacząco wyprzedzamy takie kraje jak Francja, Hiszpania, Czechy, Włochy, Turcja czy Grecja. Te badania napawają optymizmem. Podobnie jak wpisy na forach internetowych, na których rodacy przebywający na emigracji służą sobie pomocą i radą. Każdy kij ma dwa końce i jak w każdym społeczeństwie, także i polskim, zdarzają się i ci lepsi, i gorsi. – Rożni są rodacy, oczywiście, ale jedno wiem. Bardziej boli zawiedzenie się na rodaku niż obcokrajowcu. Podświadomie oczekujemy wsparcia, jakiejś lojalności genetycznej, kulturowej, niestety, to tak nie działa – twierdzi Aleksandra Łojek.
 
Źródło: Onet



Polub nas na Facebooku, obserwuj na Twitterze


Czytaj więcej o:



 
 

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej informacji jest dostępnych na stronie Wszystko o ciasteczkach.

Akceptuję