We wtorek Bono, a tak naprawdę Paul David Hewson frontman zespołu U2 przemawiał przed jedną z podkomisji Senatu USA.
Artysta, znany z działalności charytatywnej i zaangażowania w walkę z ubóstwem czy rasizmem, prosił polityków m.in. o zwrócenie większej uwagi na światowy kryzys uchodźczy, który dotyka Europę oraz na terroryzm i brutalność Państwa Islamskiego.
- Jeśli pomoc humanitarna jest prawidłowo zorganizowana, ze szczególnym naciskiem na zwalczanie ubóstwa i na poprawę sprawowania rządów, może być naszym najlepszym bastionem do walki ze współczesnymi ekstremizmami - powiedział Bono.
W swoim przemówieniu Bono wymienił również Polskę i Węgry, jako te państwa, które coraz silniej odwracają się w stronę skrajnie prawicowych poglądów. - To hipernacjonalizm - stwierdził.
- Mówię o egzystencjalnym zagrożeniu dla Europy, którego nie było od lat 40. Widzimy jak Polska i Węgry przesuwają się na prawo, w kierunku pewnego hipernacjonalizmu, hiperlokalizacji, który, jak sądzę, ma być odpowiedzią na globalizację. Mówimy o tym, że Wielka Brytania będzie głosować nad opuszczeniem Unii Europejskiej. To rzeczy nie do pomyślenia. Wy, w Ameryce, powinniście patrzeć na to z niepokojem - powiedział Bono.
Wystąpienie frontmena U2 nie spodobało się posłance PiS Krystynie Pawłowicz, którą jego wypowiedź o Polsce skomentowała słowami: Powiedział tylko to, co wiedział, czyli niewiele.
Odnosząc się do uchodźców dodała, że w Niemczech jest ok. 73 tysiące muzułmanów, których Bono może sobie zabrać od razu "z dostawą do domu, na rancho lub do apartamentu"