Gabriela Lazarek
Nie obchodzi mnie kto, jaką partię popiera. Obchodzi mnie to, czym kierują się ludzie, którzy chcą decydować o losie milionów ludzi i jakie niosą ze sobą przesłanie. Ja się buntuję, bo widzę tylko oskarżenia, nienawiść, kłamstwa, manipulacje i ludzi, których rozwój emocjonalny się zatrzymał
Rok 2015.
Początki protestów w Polsce
"Kodziarze" na ulicach. Dzikie tłumy, tysiące ludzi. Wśród tych ludzi byłam też ja. Fryzjerka z Cieszyna.
Pamiętam, jak odwoływałam klientki w pracy, żeby zarezerwować dzień na wyjazd na protest do Warszawy. Z dnia na dzień, tak jak tysiące innych obywateli, uczyłam się, jak w mój rozkład dnia wbijać jeszcze gdzieś wyjazd na protesty, czy jakieś spotkania w grupie ludzi, którzy są, tak samo przerażeni sytuacją w kraju, jak ja.
Ze zdumieniem obserwowałam, że nikt za bardzo z mojej okolicy się nie wybierał ze mną. Jedni kompletnie się niczym nie przejmowali albo wzruszali ramionami, inni byli zachwyceni, co było największym szokiem dla mnie w tamtym czasie.
Na fb toczyłam długie dyskusje ze znajomymi, którzy nie rozumieli, co mi się w tym kraju naraz przestało podobać na tyle, że ciągle jeżdżę na protesty i tak narzekam na ten PiS. Nieraz to byli przyjaciele jeszcze z dzieciństwa, ze szkoły z podwórka. Starałam się w tamtym czasie wyczerpująco opisywać sytuacje i motywy działań zarówno ludzi protestujących, jak i PiS.
Z większością tych osób, nie mam od tamtego czasu kontaktu. Nie mogę nawet za bardzo liczyć na "dzień dobry" na ulicy. Dawno jesteśmy poblokowani na fb, a ja z koleżanki, przyjaciółki, z fryzjerki, sąsiadki czy kogo tam jeszcze, stałam się "kodziarą" i "lewakiem". Odgrzebałam jedną z moich wypowiedzi z tamtego okresu. Minęły cztery lata. Polska się zmieniła. Ale moje zdanie na temat sytuacji w kraju - nie. Teraz, cztery lata od tamtych wydarzeń, startuję w wyborach parlamentarnych. Często słyszę pytania - po co idziesz do polityki? Dlaczego tak narzekasz na ten PiS? O co walczysz? Dzisiaj wyborcom chciałabym powiedzieć dokładnie to, co starałam się mówić swoim znajomym praktycznie codziennie, od czterech lat, uzasadniając wyczerpująco motywy moich działań. Od tamtego czasu zmieniło się tylko tyle, że nauczyłam się już nie mieć problemu z uzewnętrznianiem się na forum. Stało się to koniecznością.
15.12.2015
Może zacznę od tego, że nie piszę tego, żeby Was do czegokolwiek przekonać. Wyrażam tylko i wyłącznie swoje zdanie. Nie lubię się zbytnio uzewnętrzniać na forum ze swoimi przemyśleniami, ale dochodzę do wniosku, że trzeba się teraz tego nauczyć, bo tylko poprzez słowo i wyrażanie własnych myśli jestem w stanie się bronić. A kto wie, jak długo będzie można to robić, skoro zaczynają funkcjonować w społeczeństwie jedyne słuszne racje.
Każdy przez całe swoje życie buduje swój własny system wartości. Miałam to szczęście wychowywać się, dorastać w demokratycznym kraju, gdzie mogłam rozwijać się w zgodzie z własną naturą. Nigdy nie było lekko. Wszyscy wiemy, że w Polsce do miodu z dla wielu Polaków, zawsze było daleko. Mój świat zawsze był zbudowany na emocjach i na tych emocjach budowałam swój światopogląd. I myślę, że wiele przez te lata się nauczyłam. Na wielu, wielu błędach, dzięki którym nauczyłam się również ponosić konsekwencje własnych decyzji. Mam zbudowany swój świat moralny. Nauczyłam się, że ludzie są różni i właśnie ta różnorodność jest piękna. Również w różny sposób starają się w życiu wyrażać siebie. Nauczyłam się, że ludzie potrafią być fascynujący we własnym odkrywaniu i wyrażaniu siebie. Nauczyłam się, że to, co nosimy wewnątrz, te wszystkie nasze doświadczenia, lekcje, porażki, radości, wspomnienia, to jest najpiękniejsze co ofiaruje nam życie. Nie nowy samochód, telefon czy mieszkanie. A najważniejszy jest ten wewnętrzny świat i własne emocje, które pozwalają to wszystko poczuć.
Ale żeby się samodzielnie rozwijać, budować swój światopogląd, nauczyć się co nas w życiu uszczęśliwia, jest potrzebna wolność wyboru, wolność przekonań ze świadomością, że za każdy popełniony błąd płacę sama. Taka mała cena wolności. I nigdy w życiu nie zamieniłabym się za cenę tego, żeby dla mojego świętego spokoju ktoś decydował za mnie, co jest dla mnie dobre, a co złe. Rodzice swoją rolę już spełnili.
Nie daję prawa żadnemu człowiekowi, żeby decydował za mnie, co mogę czytać, oglądać, słuchać. To są moje wybory. Nauczyłam się, że najpiękniejsza w życiu jest miłość. Niekoniecznie tylko ta do drugiej osoby. Ale do zwierząt, do otaczającej przyrody, do siebie, do świata, do ludzi. Ale, żeby to poczuć trzeba najpierw zaakceptować tę różnorodność. I nauczyć się paru niepodważalnych zasad, które pierwotnie niesie ze sobą każda religia, rasa, kultura. Wszystko, co w nich złe jest zbudowane właśnie przez ludzi, którym zachciało się w jakimś czasie bawić w Boga. A te niepodważalne zasady to poszanowanie godności drugiego człowieka, prawo decydowania o sobie i miłość w każdym możliwym znaczeniu. Historia pokazuje, że tylko te prawa są w stanie chronić ludzi i prowadzić do przodu, pozwalają rozwijać się i cieszyć się życiem. Ich przeciwieństwami są nienawiść, uzurpowanie sobie prawa do decydowania o tym, co dla kogo jest dobre co złe, podjudzanie do konfliktów, nieposzanowanie odmienności i prawa do własnego zdania, tworzenie podziałów rasowych wyznaniowych i ogólnopoglądowych, oskarżenia, kłamstwa, spiskowanie, wyzwiska, brak poszanowania ludzkiej godności i odmienności.
Nie obchodzi mnie kto, jaką partię popiera. Obchodzi mnie to, czym kierują się ludzie, którzy chcą decydować o losie milionów ludzi i jakie niosą ze sobą przesłanie. Ja się buntuję, bo widzę tylko oskarżenia, nienawiść, kłamstwa, manipulacje i ludzi, których rozwój emocjonalny się zatrzymał. On nie zwolnił. On się po prostu zatrzymał. A może nawet ten rozwój nigdy się nie rozpoczął? Miejsce tego rozwoju emocjonalnego zajęła pycha, żądza władzy, nienawiść i na tym skupiają całą swoją energię. I niech mi nikt nie wmawia,że to ja jestem zmanipulowana przez "lewackie media" przez "śmierdzący konsumpcyjny zachód." Nie po to przez tyle lat budowałam swój świat, który jest dla mnie piękny i szczęśliwy, żeby ktoś przyszedł i chciał sobie teraz tym tyłek wytrzeć. Nie pozwolę na to. Podam Wam przykład. Wyobraźcie sobie ludzi, którym okradziono dom. Ich rozpacz. Wiecie, z czego ona najczęściej wynika? Nie z tego, że wyniesiono im telewizor lub komputer. Rozpaczają, bo ktoś naruszył ich prywatność! Z tym się wiąże trauma po kradzieży. Ktoś bezprawnie wdarł się w ich świat. Właśnie przez to naruszenie prywatności ludzie tracą poczucie bezpieczeństwa.
Nikt mi nie może zarzucić, że płaczę za PO i stąd panika, bo ja nawet na PO nie głosowałam. Samej przez te lata nie było mi lekko i na wiele rzeczy się wkurzałam. I też się czułam okradana. Ale to miało tylko wymiar materialny. Mogłam stracić właśnie ten telefon i telewizor. Wolałabym stracić wszystko. Zostać w samych skarpetkach. Ale nigdy nie pozwolę się okraść z prawa do własnych poglądów, z prawa do decydowania o własnym życiu. Z prawa do wolności, do popełniania własnych błędów i ponoszenia tego konsekwencji. A teraz czuję się zagrożona jak nigdy i trzeba być naprawdę zaślepionym, żeby tego nie widzieć.
Wiem, że ludzi myślących w ten sposób są miliony. I wiecie co? Tak jak nie czułam się nigdy jakoś patriotką, może inaczej - nie czułam potrzeby, żeby jakoś się specjalnie kulturowo identyfikować, bo czułam raczej się obywatelką świata, człowiekiem po prostu, to teraz zaczynam dopiero doceniać wartość patriotyzmu. Ale tego zdrowego - nie niosącego za sobą podziałów.
Wyrosło nowe pokolenie patriotów. Patriotów, którzy doceniają, czym jest prawo do wolności własnych przekonań. Bo jednak można kochać swój kraj. Takim niedoskonałym, z codziennymi problemami. Bo wszędzie są tylko ludzie. Mniej lub bardziej doskonali. Nigdzie jeszcze nie znaleziono na ten niedoskonały system recepty. Ale przez lata, które tutaj żyłam i kształtowałam się, miałam możliwość nauczyć się czym jest wolność i prawo do własnego zdania. Prawo do życia w zgodzie ze sobą. Dla wielu to może nie zbyt wielkiej wartości - jak widać. Ale dla mnie to jest WSZYSTKO. To całe moje życie. Nikt nie zmusi mnie do nienawiści, do chodzenia do kościoła wyznaczonego mi przez drugą osobę jako jedyny słuszny wybór, do czytania określonych książek i zabraniania czegokolwiek, co nie godzi w drugiego człowieka, a konsekwencje moich decyzji spadną tylko na mnie. Będę chciała oglądać, czytać "świństwa" to będę to robić! Będę robić to, na co mam ochotę, jeżeli tylko będę wiedziała, że moim działaniem nie skrzywdzę drugiego człowieka. To jest granica wyznaczająca tolerancję.
Dzisiaj jest odwrotnie. Podstawowe prawa są ukracane, a główne prawo - do poszanowania czyjejś wolności, poglądów jest naruszane. Czy nie widzicie paradoksu w tym, że ci, co to tak strasznie chcą budować Polskę dla Polaków, właśnie podzielili naród? Popatrzcie - my też znamy się od lat. Bez względu na różnice poglądów nie przyszłoby nikomu nawet do głowy, żeby z tego powodu kogoś mniej szanować. A teraz? Już znam i widzę wiele przykładów, gdzie najbliżsi sobie ludzie są politycznie skłóceni.
Wszystko, co tutaj napisałam, jest u mnie wypracowane przez lata i nie czuję żadnej sprzeczności z tym, co mówiłam rok, czy pięć lat temu. Jeszcze niedawno byłoby to wyrażanie własnego zdania, teraz dla Was to jest"lewacki bełkot" i POpłuczyny odciętych od koryta. Przepraszam, czy ja kiedykolwiek coś z tego koryta uczknęłam? Czy przez te lata cokolwiek od kogoś chciałam? Nie. Chciałam mieć tylko prawo do wolności i bez narzekania na rzeczywistość, ciężko na nią pracowałam.
Piszecie, że przesadzam. Naprawdę nie widzicie, co się dzieje? Jak ludzie są podzieleni? Jak starzy znajomi przestają ze sobą rozmawiać i patrzą na siebie z nienawiścią? Jak myślicie, do czego to prowadzi? Wiem, że interesujecie się historią. Naprawdę nie widzicie absolutnie żadnych analogii? Jeszcze trochę i nienawiść zaślepi nas wszystkich. Tylko jak się otworzą oczy, to już naprawdę nie będzie czego oglądać.
Przykro mi, ale jaśniej i bardziej szczerze nie potrafię uzasadnić moich działań i odpowiedzieć na pytanie - DLACZEGO?
Gabriela Lazarek