Bartosz Dudek
Niemal wszystkie niemieckie gazety komentują w środę (24.07.2019) wybór Borisa Johnsona na szefa torysów i premiera Wielkiej Brytanii.
Niestabilność, mania wielkości i zamiłowanie do kłamstwa
"W bogatej historii brytyjskiego parlamentaryzmu niewielu było kandydatów, którzy na pierwszy rzut oka, pod względem fachowym, jak i charakterologicznym, tak bardzo nie nadawali się do tej roli" – pisze komentator dziennika "Sueddeutsche Zeitung".
"Kariera Johnsona a przede wszystkim polityczny bilans jego dokonań sprowadza się do trzech rzeczy: niezwykłej niestabilności, manii wielkości i zamiłowania do kłamstwa. Tak jak Donald Trump chętnie określa swoje działania jako "fantastyczne" i "wspaniałe", tak i Johnson kocha przymiotnik "gigantyczny" lub "tytaniczny". Słownik języka angielskiego tłumaczy to ostatnie jako "titanic", co bardzo zgrabnie opisuje życiową drogę Johnsona między wzlotem a upadkiem (...).
Ta fascynująca struktura osobowości – z jednej strony niezwykle komiczna i urzekająca, z drugiej strony nieobliczalna i impulsywna – nadawała się może do kampanii brexitowej czy do tylnych rzędów parlamentu. W przypadku najwyższego stanowiska rządowego Wielkiej Brytanii stanowi ona niebezpieczeństwo".
Po wyborze nie wyglądał na takiego, który jest pewny siebie
Komentator dziennika "Die Welt" uważa z kolei, że kto chce z Johnsona zrobić ksenofoba, izolacjonistę, reakcyjnego nacjonalistę czy antyliberała, ten mocno się myli. Jego wyczyny jako agitatora na rzecz brexitu były przede wszystkim wcieleniem się w jedną z zabawnych dla niego ról. Teraz musi wypić piwo, które nawarzył swoją grą vabank. Chyba sam ciekaw jest, czy da radę. Kto wie? Po swoim wyborze Johnson nie wyglądał na takiego, który jest pewny siebie. Inaczej niż pozbawiony nawet krzty uroku osobistego Donald Trump czy zgorzkniali nacjonaliści w Europie, Johnson nigdy nie wyzbył się owego filozoficznego nastawienia, które mówi, że pewne rzeczy można postrzegać zupełnie inaczej.
Odpowiedzialność zacznie go przygniatać
Podobnie widzi to komentator "Frankfurter Allgemeine Zeitung": Jak będzie reagować nowy lokator budynku przy Downing Street 10, kiedy ciężar urzędu – hasło "odpowiedzialność" – zacznie go przygniatać? Konflikt brytyjsko-irański daje pierwszy przedsmak tego, co czeka Johnsona. Unia Europejska pokazała wiele cierpliwości wobec Wielkiej Brytanii, jednak świat nie będzie czekał, aż brytyjska polityka wygrzebie się z marazmu. Jak bliskie będą więc relacje Królestwa z "Europą" i jak bardzo bliskie będą relacje Johnsona z polityką amerykańskiego prezydenta? Trump zarzucił go komplementami; Johnson nie powinien się nimi zbytnio upajać. Europejczycy powinni mu podać rękę tam, gdzie to możliwe. W jednym tylko na pewno nie powinni mu pomagać – w popchnięciu Królestwa w przepaść".
Nie jest np. brexit, lecz Iran
O wyborze Johnsona piszę także prasa regionalna. Np. "Mitteldeutsche Zeitung" twierdzi, że w pierwszym dniu pracy na Downing Street Johnson "odkryje, że najpilniejszym tematem wcale nie jest np. brexit, lecz Iran. W tym konflikcie brytyjscy dyplomaci gorączkowo próbują wypracować z Unią Europejską konsensus w sprawie misji marynarki wojennej w cieśninie Ormuz. Londyn chce więc pomocy od UE. Jak jednak pogodzić to z polityką Londynu, której celem jest jak najszybsze opuszczenie tej wspólnoty?"
Zamiast wybory?
Komentator dziennika "Stuttgarter Zeitung" zauważa z kolei, że fundament władzy Johnsona jest bardzo kruchy. "Ma za sobą tylko niewielką większość w Izbie Gmin. W każdej chwili może zostać skonfrontowany z wotum nieufności. A parlament jest przeciwny bezumownemu brexitowi. Nie jest więc całkiem wykluczone, że zamiast brexitu jesienią odbędą się w Wielkiej Brytanii przedterminowe wybory i rozpisane zostanie drugie referendum na temat opuszczenia UE".
REDAKCJA POLECA