Szukaj w serwisie

×
17 lutego 2019

Andrzej Żukowski: Szczyt wszystkiego w Warszawie

Andrzej Zukowski

Andrzej Zukowski

Jeżeli dojdzie to ataku na Iran, to konferencja warszawska na zawsze będzie kojarzona z tą zbrodnią jako jeden z kroków w tym kierunku

Prawdziwym szczytem, szczytem wszystkiego, i to pod każdym względem było niedawne spotkanie w sprawie ‘pokoju na Bliskim Wschodzie’ w Warszawie, na którym jego rzeczywisty gospodarz, pan Netanyahu, swoim zwyczajem, nawoływał do kolejnej wojny (tym razem przeciw Iranowi), obrażając przy tym tytularnych gospodarzy spotkania oskarżeniami o kolaborację z Niemcami w mordowaniu Żydów, co zresztą potwierdziła znana dziennikarka amerykańska pani Andrea Mitchell, według której Żydzi warszawscy w powstaniu w Gettcie walczyli przeciwko połączonym reżimon „‘nazistowskiemu’ i polskiemu”, a pan Pence doprawił sytuację żądaniem zwrotu mienia żydowskiego (wbrew umowie polsko-amerykańskiej z 1960 roku, i dokonaniu takiej właśnie restytucji).

Pan Pence dorzucił jeszcze laudację polskiego zbrodniarza stalinowskiego, zresztą pochodzenia żydowskiego, żeby uszczęśliwić pana Netanyahu jeszcze bardziej.

Ze strony polskiej był to szczyt głupoty, bowiem pozwoliliśmy się wciągnąć w rozgrywki amerykansko-izraelskie przeciw Iranowi i Unii Europejskiej, podpadając z jednej strony krajowi, który nigdy nic złego nam nie zrobił, a wręcz przeciwinie – udzielił schronienia ponad setce tysięcy polskich uchodźców podczas II Wojny Światowej, w tym znacznej liczbie polskich dzieci, a z drugiej – rodzinie narodów, naszych sąsiadów, do której przyłaczyliśmy się na własną prośbę, a która bardzo dużo nam pomogła w ciągu ostatnich kilkunastu już lat.

Jeżeli dojdzie to ataku na Iran, to konferencja warszawska na zawsze będzie kojarzona z tą zbrodnią jako jeden z kroków w tym kierunku, podobnie do słynnej konferencji monachijskiej jako prekursora II Wojny Światowej.

A jako, że szczyty głupoty są tradycyjną linią polityki zagranicznej Polski pod rządami PiSu, było to dokładnie zgodne z naszą dziwnie pojmowaną racją stanu, która opiera się na tradycyjnym skrajnym polskim serwilizmie wobec naszych Wielkich Sojuszników. Tradycyjny ten polski serwilizm przejawiał się zresztą już w przeszłości pod rządami innych partii, o czym w tonacji intymnej ‘robienia laski Jankesom’ wspomniał kiedyś pewien były minister spraw zagranicznych RP, ale swój szczyt polski serwilizm wobec Ameryki osiągnął właśnie teraz za rządów pana Kaczyńskiego. Brawo Dobra Zmiano!

Szczytem ze strony pana Netanyahu była tradycyjna dla niego chutzpah, na którą gorzko, choć prywatnie, narzekał kiedyś sam pan Obama, ale ‘gość w dom, Bóg w dom’, więc zrobił nas pan Netanyahu na szaro z naszym przyzwoleniem i bez specjalnego protestu z naszej strony. Musimy to zrozumieć, bowiem pan Netanyahu ma w domu wybory i musi wyglądać na statesmena, który jak lew broni interesów swojego ludu, co być może ocali go również przed dochodzeniem o korupcję.
Ze strony pana Pence to był szczyt ignorancji i bezczelności, tradycyjnych już w dyplomacji amerykańskiej wobec małych kraików zwanych Bantustanami.

A pani dziennikarka Andrea Mitchell, powtórzyła szczyty osiągnięte przez obu panów - Nateanyahu i Pence, tradycyjne już dla przekazu medialnego w USA na temat Polski.

Pewien książę z Arabii Saudyjskiej, ktora ostatnio w jednym ze swoich konsulatów poćwiartowała żywcem dziennikarza, masowo ścina swoich poddanych, a od lat katuje bezbronny Jemen, był również wśród honorowych gości warszawskiego Szczytu Wszystkiego, co dodało całej imprezie swoistego smaczku i dreszczyku, bardzo zresztą na miejscu przy okazjach gdzie szykuje się wojnę, bo wojna to również ćwiartowanie i ścinanie ludzi, tyle, że na wielką skalę.

Tak oto – przyłączyliśmy się ochoczo do - na razie werbalnych - ataków na Iran, a przy okazji oberwaliśmy sami. Sytuację tę najlepiej ilustruje znane polskie porzekadło: „kto pod kim dołki kopie – sam w nie wpada”…

Jestem pewien, ze Kościuszko jako wielki polski patriota, i wspólny polsko-amerykański bohater narodowy przewracał się w grobie, w czym z pewnością towarzyszył mu Pułaski.

W porównaniu do Szczytów Warszawskich, szczyty himalajskie to pagórki.

Andrzej Żukowski



Polub nas na Facebooku, obserwuj na Twitterze


Czytaj więcej o:



 
 

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej informacji jest dostępnych na stronie Wszystko o ciasteczkach.

Akceptuję