Adam Mazguła
Zniszczył Pan jedność narodu, podzielił, skłócił, postawił Polaków przeciwko sobie. Zrobił Pan to dla swojej władzy, dla dyktatury, dla swoich brutalnych i brunatnych kiboli i nazistów, dewotów, ludzi z problemami i nieudaczników życiowych.
Jarosławie Kaczyński,
co Pan zrobił z tej naszej Polski? Głupi, kołtuński kraj?
Doszedł Pan do władzy, pokazując swój wizerunek dobrodusznego katolika, który przywróci historyczną tożsamość Polakom, a władzę przybliży do ludzkich spraw. Ukrył Pan Antoniego Macierewicza, Zbigniewa Ziobrę, Mariusza Kamińskiego i innych, którzy mieli problemy z przestrzeganiem prawa, i wygrał wybory.
Jest Pan mistrzem w oszukiwaniu ludzi i odwracaniu znaczenia słów.
Teraz już zawsze zawłaszczanie, niszczenie i upartyjnianie będzie nazywane reformą.
Jak to się stało, że pierwsze, co Pan zrobił po wygranych wyborach, to wyciągnął Pan z niebytu „symbol kłamstwa, buty i fałszywej wiary” - Antoniego Macierewicza.
Wyznaczył Pan tego typu osoby na ministerialne stanowiska, pokazując, kto tu rządzi i gdzie ma zasady wyznaczania ludzi na poszczególne szczeble.
Zatrudnił Pan na najwyższych urzędach państwa niewykształconych Misiewiczów i ludzi upadku moralnego czy hodowców rybek akwariowych…
Ubliżył Pan w ten sposób narodowi, zakpił z wiedzy i inteligencji znacznej części Polaków. Ale to był dopiero początek.
Zniszczył Pan obiektywny przekaz telewizji publicznej, wyznaczając na stanowisko jej prezesa znanego dyżurnego a usłużnego kłamcę publicznego, który wsławił się stwierdzeniem, że „ciemny lud wszystko kupi”. On teraz proponuje nam przekaz medialny skierowany nie do narodu, ale do „ciemnego ludu” właśnie, nie do ludzi inteligentnych, ale do Pańskich wyborców, jak niedawno stwierdził oddany Panu współpracownik.
Za pomocą medialnych kłamstw i automatycznych bezmyślnych rąk poselskich zniszczył Pan Trybunał Konstytucyjny i zakpił z Konstytucji RP.
Jak Pan mógł tak ubliżyć narodowi, powołując na stanowisko prezesa Trybunału Konstytucyjnego wątpliwy autorytet prawny - magister Julię Przyłębską? Znowu znieważył Pan inteligencję Polaków. Ale i tego było Panu mało.
Kto Panu podpowiedział, żeby nazwać tych, którzy nie głosowali na Pana w wyborach „gorszym sortem i komunistami i złodziejami”? Potem rozzuchwalił się Pan nie na żarty. Potrafił Pan nazwać nas „kanaliami, mordercami brata, ubekami”, a nasze kobiety - „ubeckimi wdowami”…
Znowu naubliżał nam Pan publicznie i bez opamiętania.
Pozwoli Pan, że odniosę się do Kodeksu Karnego i zacytuję:
Art. 133. Kto publicznie znieważa Naród lub Rzeczpospolita Polską, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
Określił Pan publicznie, że jesteście naszymi panami, czyli kim? Mamy służyć panom i poddać się ich dyktatowi? Nie dziwi mnie więc Pańskie uwielbienie dla rasizmu. Wspieranie tych ruchów społecznych, nazistów, chuliganów stadionowych i ulicznych stało się budowaniem Pańskiej armii, gotowych na wszystko agresywnych młodych silnych wojowników PiS-u. Wraz z Paulinami z Brunatnej (kiedyś Jasnej) Góry buduje Pan faszyzm. Pańska policja chroni rasę panów i nie reaguje na agresję w stosunku do obywateli innych krajów czy wyznań. Prokuratura jest głucha na wykrzykiwane hasła przez idących pod faszystowskimi sztandarami. Słuchamy więc obietnic wieszania i zabijania „wrogów ojczyzny”, czyli innych Polaków.
Opluł Pan groby polskich bohaterów walczących z faszystowskimi mordercami i niszczycielami Polski. Znieważył Pan naród polski i jego historię.
§ 1. Kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
Przy pomocy swoich „rączek w górę” zniszczył Pan sejm, senat; wszystkie organy państwa uczynił bezwolnymi, posłusznymi interesom PiS-u atrapami władzy konstytucyjnej.
Mianowani przez Pana niekompetentni urzędnicy zdani są na Pańskie dekrety, które nie podlegają ani ocenie prawnej, ani dyskusji. Podporządkował Pan sobie prezydenta, a tym samym zniszczył Pan demokratyczne organy władzy w Polsce. Pod pozorem legalności obalił Pan ustrój naszego kraju.
Pozwolę sobie przytoczyć Panu Art. 127. § 1.
Kto, mając na celu… zmianę przemocą konstytucyjnego ustroju Rzeczypospolitej Polskiej, podejmuje w porozumieniu z innymi osobami działalność zmierzającą bezpośrednio do urzeczywistnienia tego celu, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 10, karze 25 lat pozbawienia wolności albo karze dożywotniego pozbawienia wolności.
Pozostaje tylko sprecyzować: czy demontuje Pan nasz kraj przemocą, czy może, mając większość konstytucyjną, reformuje?
Panie J. Kaczyński,
zniszczył Pan jedność narodu, podzielił, skłócił, postawił Polaków przeciwko sobie. Zrobił Pan to dla swojej władzy, dla dyktatury, dla swoich brutalnych i brunatnych kiboli i nazistów, dewotów, ludzi z problemami i nieudaczników życiowych. Jak komunista - wezwał Pan gawiedź do obalenia władzy konstytucyjnej.
Teraz, przed następnymi wyborami, mówi się, że przez swoją chorobę postanowił Pan wzbudzić współczucie dla siebie. Nie ma Pan jednak, jako nieomylny dyktator, zrozumienia dla niepełnosprawnych protestujących od miesiąca w sejmie.
Mnie Pan nie oszuka po raz kolejny. Nie mam dla Pana współczucia, tak jak nie mam go dla żadnego niszczyciela Polski. Po stokroć bardziej interesuje mnie los tych, którzy codziennie i bez Pańskiego zrozumienia walczą o swoje godne życie razem ze swoimi rodzinami odsuniętymi od aktywności zawodowej i społecznej. Ludzi często pozostawionych samym sobie, bez środków do życia.
Pańska, agresywna wręcz, katolicka deklaracja wypełniania woli Boga ponosi całkowita klęskę. Nie ma Pan Boga w sercu, ma Pan go tylko w hasłach i na sztandarach, jak ci, którzy za pomocą miecza i ognia nawracali narody na jedynie słuszna wiarę.
Panie J. Kaczyński,
kończ, wstydu Polsce i Polakom oszczędź.
Jeśli dzisiaj słyszy Pan ze swojej rozpędzonej pancernej limuzyny życzenia: „będziesz siedział”, to, mam nadzieję, wie Pan, za co…
Muszę przytoczyć tu słowa prześmiewcy, Antoniego Szpaka, że stworzył Pan z Polski „głupi, kołtuński kraj”, z którym ludzie światli nie chcą się identyfikować.
Niech Pan zabierze te swoje idee i pomysły na tę obiecaną wyspę powszechnej szczęśliwości. Proszę odejść wraz ze swoimi wyborcami i zostawić nas w spokoju!
Prokuratura, ta prawdziwa, kiedyś wróci. Pańska bezkarność na pewno się skończy.
Z wyrazami prawdy i domagania się przywrócenia prawa w Polsce
Adam Mazguła
Dystrybutorem książki jest Ateneum.
Na terenie Wielkiej Brytanii książkę można kupić po złożeniu zamówienia TUTAJ >>> |